Potworna ciekawość |
V Festiwal Bajkopisarzy Piernikowa Chata Dawno, dawno temu, za siedmioma górami i jedną, a może dwoma rzekami, był pewien las. A w nim, w małej norze przy wielkim dębie mieszkał pewien lis. Był on znany z nadzwyczajnie rudej sierści oraz niesłychanej ciekawości - chciał wiedzieć wszystko, kto przyszedł do myszki w gości, z ilu piór składa się skrzydło sowy? Kto maluje borsukom białe paski? Dlaczego wiewiórka nie może usiedzieć na miejscu? Pewnego razu ta nadmierna ciekawość doprowadziła lisa do nieszczęścia. A było to tak.. Lis odbywał właśnie codzienną przechadzkę po lesie i postanowił odwiedzić myszkę. Pukał i pukał, ale nikt nie otwierał. - Może poszła na spacer - pomyślał Lis. Nagle, zza drzwi, do jego rudych uszu, dobiegł cienki, piskliwy głosik: - Kkk..to tttam? - To ja, Lis. - Wejdź, -powiedziała cichutko myszka Gdy Lis wszedł do małego domku, mieszczącego się w pniu drzewa, był zaskoczony. Niegdyś piękne, ozdobione obrazami ściany były puste, zniknęła kolekcja serów i wszędzie panował bałagan. W kącie stała wystraszona myszka, która w rękach trzymała dwie małe, ale pełne walizki. - Co się stało? Przeprowadzasz się?- zapytał, nie ukrywając zdziwienia. - Nie, uciekam jak najdalej stąd! Nie mogę tu dłużej mieszkać!- odparła wyraźnie zdenerwowana mysz. - Dlaczego? Co takiego się stało?! - Wczoraj w naszym lesie widziałam poootwora! Miał ogromne łapska zakończone ostrymi pazurami! Boję się Lisku! - Przecież to brednie, potwory nie istnieją- rzekł ze spokojem Lis. - Skoro tak uważasz, to zostań w lesie. Ja go widziałam i nie chcę ujrzeć go po raz drugi!- To powiedziawszy, myszka wybiegła ze swego mieszkanka, ciągnąc za sobą ciężkie walizki. Lis zaczął się poważnie zastanawiać.- Czy mysz mogła mówić prawdę? Skądże, przecież potwory nie istnieją! Z drugiej strony, coś musiała zobaczyć, skoro tak bardzo się przestraszyła. Pewnie zobaczyła niedźwiedzia… Jest ich kilka w naszym lesie, ale nikomu nie wadzą- głośno myślał. Zamyślony szedł przed siebie aż dotarł do domu jeża. Gdy zapukał, jeż od razu go wpuścił i kazał mu być cicho. Gdy Lis wszedł do środka, jego przyjaciel biegał z kąta w kąt. - Ty też się pakujesz?- zapytał zdziwiony. - Uciekam stad! Wczoraj, niedaleko domu zająca, widziałem potwora! Był ogromny, miał przynajmniej 15 stóp wzrostu! -Zdawało ci się, to nie może być prawdą- rzekł Lis. - Może i wzrok mam nienajlepszy, ale potwora widziałem!- powiedział ze złością jeż. - Mysz też uciekła- zamyślił się Lis, łącząc te dwa wydarzenia. - No widzisz! Mam nadzieję, że wszystkie zwierzęta zdołają uciec, zanim komukolwiek stanie się krzywda- powiedział przerażony jeż. Lis opuścił dom przyjaciela. Przecież ten stary jeż jest prawie ślepy- mówił sam do siebie. 15 stóp - ładne rzeczy!- krzyknął. Lis był przekonany, że zwierzątka musiały się mylić co do istnienia potwora. Idąc dalej, Lis zauważył uciekającego borsuka, wraz z cała rodziną. Uciekinier zdążył jeszcze wrzasnąć: - Strzeż się potwora z ogromnymi kłami! Oszalał- pomyślał Lis. -Pewnie dzieci opowiedziały mu jakaś historyjkę o strasznym potworze, a on im uwierzył. Na swej drodze Lis spotkał jeszcze uciekającą wiewiórkę, sarnę i sowę. Ostrzegły go, że ma polanie żeruje ogromny zwierz z długimi rogami, wielkimi, czerwonymi oczami i kolcami na całym grzbiecie. Niedowiarek musiał sprawdzić to na własne oczy. Nigdy wcześniej nie widział ani nawet nie słyszał o istnieniu opisanej prze zwierzęta kreaturze. Nie zastanawiając się długo, wiedziony swą ciekawością, pobiegł na polanę, mijając biegnące w przeciwnym kierunku stada saren, dzików i innych leśnych zwierząt. Gdy dotarł na miejsce zaparło mu dech! To, co zobaczył, było dokładnym opisem uciekających zwierząt- wielkie, zakończone ostrymi pazurami łapy, długie przerażające rogi, kolce na grzbiecie, wielkie kły! To był POTWÓR! Mierzył co najmniej 15 stóp! Lis napotkał wzrokiem złowrogie czerwone oczy i pożałował, że jego ciekawość przezwyciężyła rozsądek…a za plecami usłyszał ciche pohukiwanie sowy Mądrogłowej- nadmierna ciekawość nie zawsze popłaca. |